Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/170

Ta strona została przepisana.

żę swoim donośnym głosem — czyż jeszcze nie koniec?
Z niecierpliwości książę zaczął wydobywać iskry z kamieni, uderzając w nie końcem szpady.
Teraz dał się słyszeć w pałacu krzyk, potem wystrzały, potem szczęk broni, naraz wszystko ucichło.
Książę chciał się rzucić do domu.
— Mości książę! — zawołał Du Gast wstrzymując go — godność Wasza wymaga czekać i być cierpliwym.
— Masz słuszność Du Gast; dziękuję ci! zaczekam... Lecz doprawdy umieram z niecierpliwości i niepokoju. A! jeżeli on mi się wymknie!
Nagle dały się słyszeć kroki...
Szyby pierwszego piętra zajaśniały jakby od pożaru.
Okno, na które książę tak często spoglądał, otworzyło się a raczej rozleciało w kawałki, i na balkonie stanął człowiek z bladą twarzą i zakrwawioną szyją.
— Besme! — krzyknął książę. — Nakoniec. No i cóż! cóż!
— Patrz Mości książę! — z zimną krwią odpowiedział niemiec, pochyliwszy się i napowrót