Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/175

Ta strona została przepisana.

szpadą przez twarz swego nieprzyjaciela, nie mogąc przebić go na wskróś, z powodu niedostatecznego miejsca.
— O! do kroćset dyabłów — zawołał Coconnas — to pan de La Mole!
— Pan de La Mole! — powtórzyli La Huriere i Maurèvel.
— To ten sam, który uprzedził admirała o grożącem mu niebezpieczeństwie — zawołało kilku żołnierzy.
— Zabić, zabić... — krzyknięto ze wszystkich stron.
Coconnas, La Hurière i z dziesięciu żołnierzy, rzuciło się za La Molem, który cały już skrwawiony, zebrał wszystkie siły człowieka będącego w rozpaczy, i uciekał przez ulice, wiedziony tylko instynktem.
Krzyki, rozchodzące się za nim i hałas goniących go nieprzyjaciół, dodawały mu jakby skrzydeł.
Czasami kula świsnęła mu nad uchem a czując, że może upaść, zaczynał znowu biedź z nową siłą.
Teraz już nie oddychał, lecz tylko głucho chrzypiał jak człowiek konający.
Pot i krew ciekąc z włosów, spływały mu po twarzy.