Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/176

Ta strona została przepisana.

Wkrótce suknie stały się za ciasne dla uderzeń jego serca; zdarł je z siebie.
Szpada ciężyła mu w ręku; rzucił ją.
Czasami zdawało mu się, że kroki za nim ucichają i że niedługo ukryje się przed swoimi katami; lecz na wołanie zmęczonych morderców, zajmowali ich miejsce inni, i znów gonili go z nowemi siłami.
Nagle ujrzał po lewej stronie, spokojnie płynącą rzekę; jak konający jeleń uczuł nieopisany pociąg rzucić się w wodę, lecz wstrzymała go jeszcze siła rozsądku.
Na prawo wznosił się Luwr, ciemny, smutny, nieruchomy, lecz głucho brzmiący wewnątrz.
Po zwodzonym moście wchodzili i wychodzili ludzie w kaskach i zbrojach, słabo odbijających promienie księżyca.
La Mole pomyślał o królu Nawarry, jak wprzódy wspomniał o Colignym.
Byli to jedyni jego obrońcy.
Zebrał ostatek swych sił, wzniósł oczy ku niebu, i w milczeniu uczynił ślub, iż wyrzecze się swej wiary, na przypadek gdyby się uratował.
Oszukał zwinnym obrotem swych nieprzyjaciół, rzucił się prosto do Luwru, wpadł na most, zmieszał się z tłumem żołnierzy, otrzymał jeszcze w bok lekką ranę sztyletem i, nie zważając na