Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/177

Ta strona została przepisana.

krzyki: „Bij! zabij!” rozlegające się ze wszystkich stron; nie zważając na przeszkody czynione mu przez warty, jak strzała wpadł na podwórze, rzucił się do sieni, na schody, na drugie piętro, znalazł drzwi, i zaczął w nie pukać rękami i nogami.
— Kto tam? — zapytał głos kobiecy.
— O! Boże! Boże mój! — mówił cichym głosem La Mole — już idą... słyszę ich... już są blizko... widzę ich... To ja! ja!...
— Kto tam? — powtórzył tenże co i poprzednio głos.
La Mole przypomniał sobie hasło.
— Nawarra! Nawarra! — zawołał.
Drzwi natychmiast otworzyły się: La Mole nic nie widząc i nie dziękując Gilonnie, wpadł do przysionka, przebiegł korytarz, dwa czy trzy pokoje, i zatrzymał się dopiero w czwartym, oświeconym przez lampę, wiszącą u sufitu.
Za aksamitną kotarą, złotemi liliami haftowaną, na dębowem rzeźbionem łóżku, leżała kobieta w nocnem ubraniu, wsparta na ręku.
Na ten niespodziewany widok, kobieta przestraszona wytężyła swój wzrok.
La Mole rzucił się ku niej.
— Zabijają, mordują mych braci — zawo-