Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/180

Ta strona została przepisana.

Opuścił bezwładną głowę na łono młodej kobiety, ręce jego konwulsyjnie schwyciły jej suknie, rozdzierając delikatny haftowany batyst, pieszczący się z ciałem Małgorzaty.
— A! ratuj mnie pani!... — szepnął La Mole konającym głosem.
Więcej już nie mógł powiedzieć ani słowa.
Mrok śmierci pokrył jego oczy; ociężała głowa opadła w tył, opuścił ręce i padł na podłogę, nurzając się we własnej krwi i pociągając za sobą królowę.
W tej chwili Coconas podburzony krzykami, chciwy krwi, rozdrażniony długim biegiem, wyciągnął rękę ku alkowie królewskiej. Jeszcze chwila a szpada jego przebiłaby serce La Molea, a może razem i serce królowej.
Czy to na widok gołego błyszczącego żelaza? czy też wskutek jakiejś niewytłomaczonej zuchwałej odwagi, królowa powstała i krzyknęła tak przenikliwym głosem przestrachu, oburzenia i zarazem wściekłości, że piemontczyk stanął jak wryty, przejęty nieznanem dotychczas uczuciem.
Zresztą, gdyby ta scena odbywała się pomiędzy ludźmi jednego i tegoż samego charakteru, uczucie to stopniałoby, jak śnieg od kwietniowego słońca.
W tejże chwili w ukrytych w murze drzwi