Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/185

Ta strona została przepisana.

Pod staranną ręką królowej, piękna twarz La Mola wnet była czystą; pozostał jednak na niej ślad bladości i znużenia.
Małgorzata z konwulsyjnem drżeniem i prawie tak biada jak i raniony, przyłożyła rękę do jego serca; serce jeszcze bilo. Wtedy wzięła z najbliższego stołu flakonik z trzeźwiącemi solami, i dała mu ich powąchać.
La Mole otworzył oczy.
— O!.. Boże mój!.. szepnął — gdzież jestem?...
— Jesteś ocalony!... Uspokój się!... — powiedziała Małgorzata.
La Mole z trudnością zwrócił oczy na królowę, i pochłaniając ją. wzrokiem, wyjąkał:
— O!.. jakże pani jesteś piękną!..
I, jakby oślepiony, natychmiast spuścił powieki i westchnął.
Małgorzata lekko krzyknęła.
Młodzieniec pobladł jeszcze bardziej; królowa westchnienie rannego wzięła już za ostatnie.
— O!... mój Boże!.. zmiłuj się nad nim — powiedziała.
W tej chwili zaczęto gwałtownie pukać do drzwi korytarza.
Małgorzata podniosła się trochę, trzymając na ręku La Mola.