ma szlachcicami i ich paziami i podstąpili pod dom kochanki młodego de Mouya.
Drugi strzał z pistoletu powalił żołnierza, stojącego obok Maurevela.
De Mouy bezbronny, a przynajmniej uzbrojony bezużytecznie, gdyż pistolety były już wystrzelone, szpady zaś przeciwko nieprzyjacielowi użyć nie było można, schował się za kratę balkonową.
Tymczasem okna w sąsiednich domach zaczęły się roztwierać.
Wskutek zaś usposobienia mieszkańców, będących bądź za pokojem lub walką, okna albo się natychmiast zamykały, albo błyszczały lufami muszkietów i rusznic.
— Do mnie! mężny Mercandonie — zawołał de Mouy, czyniąc znaki starcowi, który wyjrzał z okna domu, stojącego naprzeciw pałacu de Gwizyusza, i starał się rozeznać, co się dzieje.
— Wołasz mnie, panie de Mouy?... — zawołał starzec. — Więc to na ciebie napadają.
— Na mnie, na ciebie, na wszystkich protestantów, oto dowód.
W istocie, tej chwili de Mouy spostrzegł, że La Hurière celuje w niego. Wystrzał nastąpił, lecz młodzieniec przychylił się i kula roztrzaskała szybę nad jego głową.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/201
Ta strona została przepisana.