Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/202

Ta strona została przepisana.

— Mercandon!... — zawołał Coconnas, drżący z radości, że bójka zaczyna być powszechną, a zapomniał już o swoim wierzycielu, którego dopiero przypomniał mu de Mouy — Mercandon, na ulicy du Chaume; to on bezwątpienia! A! otóż jego mieszkanie! Doskonale! każdy z nas policzy się teraz ze swoim wierzycielem.
I kiedy żołnierze, którzy wyszli z pałacu Gwizyuszów, wysadzili bramę w domu de Mouya, a Maurevel, z pochodnią w ręku, starał się zapalić dom; kiedy przy wyłamanych drzwiach, rozpoczęła się straszna walka przeciwko jednemu człowiekowi, który, za każdym strzałem i każdem pchnięciem szpady, zmniejszał liczbę swoich przeciwników, Coconnas wyrwał kamień z bruku i próbował wyłamać mm drzwi w domu Mercandona, który, nie obawiając się wcale jego ciągłych usiłowań, bezustannie strzelał z okna.
Pusta ta i posępna ulica zajaśniała i jakby światłem dziennem napełniała się ludźmi i podobną się stała do wnętrza jakiegoś mrowiska.
Z pałacu Montmorency sześciu czy ośmiu szlachciców protestanckich ze służącymi i przyjaciółmi zrobili rozpaczliwą wycieczkę.
Popierani ogniem z okien, zaczęli nacierać na oddział Maurevela i posiłkujących mu żołnie-