Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/204

Ta strona została przepisana.

Wreszcie wypadł na ulicę, trzymając w zębach sztylet, a na rękach swoję kochankę, na pół nagą i prawie bez czucia.
Szpada jego, błyszcząca w skutek wirowych obrotów, zakreślała to białe to czerwone koła, bo klingę to srebrzył blady blask księżyca, to znów ogień pochodni oświecał na niej ciepłą krew.
Maurevel uciekł.
La Hurière, odparty przez de Mouya aż do piemontczyka, który, nie poznawszy go, dotknął końcem szpady, prosił Boga, ażeby zachował ich obudwóch.
Lecz w tejże chwili Mercandon spostrzegł go i poznał w nim po białej szarfie mordercę.
Wystrzał nastąpił, La Hurière krzyknął, rozłożył ręce, upuścił rusznicę i starając dowlec się do ściany, ażeby o cośkolwiek się oprzeć, padł twarzą na ziemię.
De Mouy skorzystał z tego wypadku, rzucił się w ulicę Rajską i znikł.
Hugonoci bronili się tak rozpaczliwie, że żołnierze księcia Gwizyusza cofnęli się do pałacu i zamknęli drzwi z obawy, żeby ich nie napadnięto wewnątrz domu.
Coconnas, odurzony hałasem i krwią, doszedł do tego stanu, w którym, osobliwie dla