Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/207

Ta strona została przepisana.

— Strzeż się, odważny katoliku, strzeż się! — zawołała dama.
Coconnas podniósł się, lecz drugi krewny zdążył go już drasnąć sztyletem w ramię.
Dama przeraźliwie krzyknęła.
Coconnas podziękował jej ukłonem i natarł na drugiego krewnego.
Przy drugiem podskoczeniu, młodzieniec poślizgnął się na krwi.
Coconnas z bystrością tygrysa rzucił się nań i przebił mu pierś na wskroś szpadą.
— Doskonale! doskonale! — wołała dama z pałacu Gwizyusza. — Doskonale! przyślę panu pomoc.
— Nie warto trudzić się — odpowiedział Coconnas. — Patrz pani lepiej do końca, jeżeli to ją zajmuje, a ujrzysz, jak hrabia Annibal de Coconnas rozprawia się z hugonotami.
W tejże chwili, syn starego Mercandona strzelił z pistoletu.
Coconnas upadł na jedno kolano.
Dama krzyknęła, lecz Coconnas wstał; przykląkł on tylko dlatego, aby uniknąć kuli, która uderzyła w mur, o dwie stóp od patrzącej pięknej damy.
Prawie w tymże samym czasie z okna mieszkania Mercandona dały się słyszeć straszne na-