Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/218

Ta strona została przepisana.

— Pani!... — wyjąkał po chwili — czy nie mogłabyś powierzyć mnie staraniom jakiego chirurga?...
— Katolika, nieprawdaż?... — zagadnęła Małgorzata takim głosem, że La Mole, zrozumiawszy go, wzdrygnął się.
— Czyż pan nie wiesz — mówiła dalej królowa z czarującym uśmiechem — że księżniczki francuskie uczą się poznawać własności ziół i robienia balsamów?... My, jako kobiety i królowe, zawsze uważałyśmy za swój obowiązek koić cierpienia. Jesteśmy więc w stanie zastąpić najlepszych w świecie chirurgów; tak nam przynajmniej mówią nasi pochlebcy. Czyż moja sława w sztuce lekarskiej nie doszła do pańskiego ucha?... Woźmy się do roboty, Gillono.
La Mole chciał się jeszcze sprzeciwiać. Powtórzył znowu, że chętniej woli umrzeć, aniżeli dozwolić królowej na taki trud, który może zamienić jej współczucie na odrazę.
Lecz ten spór wyczerpał w nim resztę, sił.
Rzucił się kilka razy, zamknął oczy i powtórnie stracił zmysły.
Małgorzata schwyciła sztylet, który mu wypad! z rąk, i zręcznie przecięła sznurek, podtrzymujący zwierzchnią suknię