Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/222

Ta strona została przepisana.

Karolina padła na kolana.
— Przebacz mi, pani — powiedziała. — Czuję, jak wielce zawiniłam; lecz moja wina pochodzi z przymusu. Bezwarunkowy rozkaz królowej-matki...
— Powstań pani — rzekła Małgorzata. — Nie sądzę, abyś przyszła do mnie w nadziei usprawiedliwienia się. Powiedzże mi, czego żądasz?... po coś tu przyszła?...
— Przyszłam, pani — odpowiedziała Karolina ciągle klęcząc, i z wyrazem prawie obłąkania w oczach — przyszłam zapytać, czy niema go tutaj?...
— Tutaj, kogo?... O kim pani mówisz?... gdyż doprawdy nic nie rozumiem.
— Mówię o królu.
— O królu? Szukasz pani go aż w moich pokojach!... Wiesz bardzo dobrze, że on tutaj nie przychodzi.
— A!.. pani — zawołała pani de Sauve, nie odpowiadając na te zarzuty i jakby ich wcale nie rozumiejąc — a! dalby Bóg, iżby tutaj był!
— Dlaczego?
— Mój Boże! dlatego, że mordują hugonotów, a król Nawarry jest ich głową.
— O! — zawołała Małgorzata, chwytając panią de Sauve za rękę i zmuszając ją powstać —