dzę, że musi być na mieście z księciem d’Alençon i z księciem Kondeuszem.
Potem dodał tak cicho, tak. że tylko Małgorzata mogła dosłyszeć:
— Piękna królowo! jeżeli chcesz zobaczyć tego, na którego miejscu żeby być, oddałbym swe życie, idź do zbrojowni króla.
— O! dziękuję ci Tavannes — rzekła Małgorzata, słysząc tylko z całej odpowiedzi to, co ją obchodziło — dziękuję ci! idę tam.
I poszła, mówiąc sama do siebie:
— Po tem wszystkiem co mu obiecałam, po tem, jak się zachował wówczas, kiedy niewdzięczny Henryk był ukryty w gabinecie, nie mogę dopuścić, ażeby zginął.
I zapukała do apartamentów króla.
Lecz całe mieszkanie opasane było wewnątrz dwoma oddziałami gwardyi:
— Król nikogo nie przyjmuje!... — rzekł oficer, szybko przystępując do królowej.
— Lecz mnie!... — zawołała Małgorzata.
— Rozkaz dotyczy wszystkich.
— Mnie, królowej Nawarry! mnie, jego siostry!
— Przebacz pani, rozkaz nie obejmuje żadnych wyjątków.
I oficer zamknął drzwi.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/228
Ta strona została przepisana.