Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/230

Ta strona została przepisana.

czucie strasznej nocy krążyło od kilku godzin po całym Luwrze.
Zostali więc, i nikt nie śmiał ich zaczepić.
Wreszcie, za pierwszem uderzeniem dzwonu na wieży Saint-Germain-l’Auxerrois, którego głos rozległ się we wszystkich sercach, jak dźwięk dzwonu, śmierć zapowiadającego, wszedł Tavannes, i pośród ogólnego milczenia dał znać Henrykowi, że król Karol IX-ty chce z nim pomówić.
O sprzeciwianiu się nie można było myśleć.
Na galeryach i korytarzach Luwru, dały się słyszeć kroki żołnierzy, zebranych w podwórzu i pokojach, w liczbie blizko dwóch tysięcy.
Henryk, pożegnawszy się z przyjaciółmi, których już miał więcej nie zobaczyć, udał się za Tavannes’em, który wprowadził go do maleńkiej galeryi, przytykającej do gabinetu królewskiego, i zostawił go tutaj samego, bezbronnego, z sercem, przepełnionem podejrzeniami.
Król Nawarry przepędził dwie nieskończenie długie godziny sam jeden, przysłuchując się z coraz bardziej wzrastającą trwogą, dźwiękom na gwałt uderzającego dzwonu i odgłosom strzałów.
Przez okratowane okno widział, przy łunie pożaru i blasku pochodni, nieszczęśliwych zbie-