gów i ścigających ich morderców, lecz nie wiedział przyczyny tych krzyków rozpaczy i śmierci, i chociaż dobrze znał Karola IX-go, jego matkę i księcia Gwizyusza, nie domyślał się, co za straszny dramat odgrywa się w tej chwili.
Henryk nie miał odwagi fizycznej, lecz za to obdarzony był siłą moralną.
Bojąc się niebezpieczeństwa, spotykał je z uśmiechem, lecz spotykał je na polu bitwy, wśród dnia, wobec wszystkich, przy towarzyszeniu przeraźliwej harmonii trąb, przy głuchym i drżącym huku bębnów...
A tu był bezbronny, sam jeden, zamknięty w ciemnościach, w których zaledwieby można było rozpoznać skradającego się mordercę i grożące żelazo.
Te dwie godziny były dla niego, być może, naj straszniejszemi w całem życiu.
Kiedy rozruchy doszły do najwyższego stopnia i gdy Henryk zaczął się już domyślać, iż rzecz idzie o zupełne wymordowanie protestantów, wszedł jakiś kapitan do Bearneńczyka i przez korytarz zaprowadził go do mieszkania króla.
Gdy się zbliżali, drzwi otworzyły się i zamknęły za nimi jakby siłą czarodziejską.
Następnie kapitan wprowadził Henryka do
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/231
Ta strona została przepisana.