Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/234

Ta strona została przepisana.

— To znaczy — krzyknął prawie wściekły i zbladły Karol IX-ty — to znaczy, że nie chcę dłużej cierpieć hugouotów, czy słyszysz, Henryku? Czy jestem królem?.. czy jestem panem, który rozkazuje?...
— Lecz, Wasza królewska mość..
— Moja królewska mość rąbie i morduje teraz wszystkich, co nie są katolikami; to moja rozkosz. A ty, czy jesteś katolikiem?... — krzyknął Karol IX-ty. a gniew jego wzrastał coraz bardziej.
— Najjaśniejszy panie — rzekł Henryk — przypomnij sobie własne słowa: „Co mnie do ich religii, kiedy mi służą wiernie.”
— A, ha! ha! ha! — zawołał Karol, wybuchnąwszy złowieszczym, śmiechem — chcesz, ażebym sobie przypomniał swoje własne słowa? „Verba volant”, jak mówi moja siostra Margot. Patrz: alboż ci — dodał, wskazując palcem na miasto — źle mi służyli?... Czyż nie byli mężnymi na polu bitwy, mądrymi na radzie? Wszyscy oni byli pożytecznymi poddanymi; lecz byli hugonotami, a ja chcę tylko katolików.
Henryk milczał.
— Zrozum mnie, Henryku — zawołał Karol IX-ty.
— Już zrozumiałem, Najjaśniejszy panie.