Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/235

Ta strona została przepisana.

— A więc?...
— A więc! ja nie widzę powodu, dla któregoby król Nawarry miał uczynić to, czego nie uczynił nikt z jego szlachty i stronników. Gdyż nieszczęśliwi ci umierają dlatego, że im proponowano to, co Wasza królewska mość i mnie teraz proponujesz, i na co oni się nie zgodzili, tak, jak i ja również zgodzić się nie mogę.
Karol schwycił go za rękę i wlepił w niego wzrok, którego bezbarwność zamieniła się powoli w blask wzroku dzikich zwierząt.
— A! czy myślisz, że wziąłem na siebie obowiązki namawiania do przyjęcia katolicyzmu tych, których tam teraz mordują?
— Najjaśniejszy panie — rzekł Henryk, wyrywając swą rękę — czyż nie umrzesz w wierze swoich ojców?...
— Tak, a ty?...
— I ja także — odrzekł Henryk.
Karol zgrzytnął zębami i drżącą ręką porwał rusznicę, leżącą na stole.
Henryk, przycisnąwszy się do ściany, czuł, że zimny pot występuje mu na czoło; lecz, dzięki władzy, jaką miał nad sobą, śledził bez żadnego wzruszenia na twarzy wszystkie ruchy strasznego monarchy.