swojej bratowej, a tem samem i do Małgorzaty.
Księżna Klaudia, nie spuszczająca z oczów młodej królowej, spostrzegła wówczas, zamiast chmury na jej czole, ogniem płonące lica.
Książę, coraz bardziej się zbliżając, wkrótce znalazł się od niej o kilka zaledwie kroków.
Małgorzata, która więcej przeczuwała, aniżeli spostrzegała zbliżanie się księcia, obróciła się, z trudnością nadając spokojny wyraz swej twarzy.
Książe oddal jej głęboki ukłon i półgłosem przemówił:
— Ipsc attuli.
To jest:
— Sam przyniosłem.
Małgorzata, nawzajem się księciu odkłoniwszy cicho odpowiedziała:
— Noctu pro more.
Co znaczyło:
— Tej nocy, jak zwykle.
Przyjemne te wyrazy dla ucha księcia odbiły się o wielki kołnierz karbowany ówczesnego kroju i mogły być tylko słyszane przez osobę, do której zostały zwrócone.
Chociaż rozmowa ta była bardzo krótką, jednakże Małgorzata i książę Gwizyusz zupełnie
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/25
Ta strona została przepisana.