Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/260

Ta strona została przepisana.

Uroczyste głosy spiżu, rozchodzące się pośród morderstw i pożarów, były jeszcze smutniejsze w dzień, aniżeli dzwon, zwiastujący śmierć upłynionej nocy.
To jeszcze nie wszystko; zdarzyła się dziwna rzecz: tarnina, kwitnąca wiosną i, jak zwykle, utrącająca swoje wonne kwiaty w miesiącu czerwcu, zakwitła znowu w nocy.
Katolicy, widząc w tem zjawisku cud i przypisując go zatwierdzeniu ich zbrodni przez Boga, szli procesyą z krzyżami i chorągwiami na cmentarz Niewiniątek, gdzie rosła cudowna tarnina.
Naturalnie, że taki znak Boskiego przyzwolenia podwoił okrucieństwa morderców.
I podczas, kiedy w mieście, na każdej ulicy, na każdym placu, miały ciągle miejsce sceny śmierci, Luwr był ogólną mogiłą wszystkich protestantów, znajdujących się w Paryżu w chwili złowrogiego sygnału.
Tylko król Nawarry, książę Kondeusz i La Mole zostali oszczędzeni.
Uspokoiwszy się co do La Mola, którego rany, jak uczyniła uwagę dnia poprzedzającego, były ciężkie, lecz nie śmiertelne, Małgorzata myślała tylko o tem, jak uratować życie swego męża, które jeszcze było w niebezpieczeństwie. Wistocie, pierwszem uczuciem, obudzonem w żonie, było