Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/264

Ta strona została przepisana.

Książę Alençon uśmiechnął się.
— Jeszcze coś więcej masz mi do powiedzenia?
— Nie — odrzekł książę — ja czekam.
— Na co?
— Czyżeś mi nic mówiła, kochana Małgorzato — odparł książę, przysuwając swe krzesło do siostry — żeś poszła za króla Nawarry wbrew swoim życzeniom?
— Tak jest, bezwątpienia. Wcale nie znałam księcia Bearneńskiego, kiedy mi go przeznaczono za męża.
— A od tego czasu, jakeś go poznała, czyż nie mówiłaś, że nie czujesz ku niemu najmniejszego przywiązania?
— Mówiłam, to prawda.
— Podług twego mniemania, małżeństwo to miało być dla ciebie nieszczęściem.
— Kochany Franciszku!... — odpowiedziała Małgorzata — któreż małżeństwo nie jest największem nieszczęściem!...
— A więc! kochana Małgorzata, czekam, jak ci już powiedziałem.
— Lecz na cóż czekasz?
— Na to, ażebyś mi objawiła swoje zadowolenie.
— Z czegóż więc mam być zadowoloną?