Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/275

Ta strona została przepisana.

Małgorzata uśmiechnęła się z wyrazem goryczy na twarzy.
— Tak jest, moja matko — odpowiedziała — żmija ukąsiła mnie w rękę.
— A! a!... — powiedziała z uśmiechem Katarzyna — ty jesteś zazdrośną, jak mi się zdaje.
— Mylisz się, pani — odrzekła Małgorzata. — Tyle jestem zazdrosną o króla Nawarry, o ile król Nawarry jest we mnie zakochany. Ja tylko umiem rozpoznawać przyjaciół od wrogów. Kocham tych, którzy mnie kochają, pogardzam tymi, co mnie nienawidzą. Gdybym czyniła inaczej, czyż byłabym, pani, twą córką?
Katarzyna uśmiechnęła się w taki sposób, ażeby dać poznać Małgorzacie, że, jeżeli miała co w podejrzeniu, podejrzenie to zupełnie upadło.
W tejże chwili nowi tylko co przybyli pielgrzymi, zwrócili uwagę dostojnych gości.
Był to książę Gwizyusz, który przybył w towarzystwie niewielkiego grona szlachty, zagrzanej jeszcze niedawną rzezią.
Orszak ten postępował za bogato przybraną lektyką, która zatrzymała się naprzeciw króla.
— Księżna de Nevers!... — zawołał Karol IX-ty. — Witamy cię, piękna i surowa kato-