Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/289

Ta strona została przepisana.

— Posłuchaj, Małgorzato, to cudowna historya, wcale nie gorsza od twojej. Pozostawiwszy ci sześciu żołnierzy, powróciłam z drugimi sześcioma do pałacu Gwizyuszów, i przypatrywałam się jak palą i rabują dom, oddzielony od pałacu mego brata tylko ulicą des Quatre-Fils. Nagle usłyszałam krzyk kobiet i przekleństwa mężczyzn. Wychodzę na balkon, i przedewszyątkiem spostrzegam szpadę, która zdawała się oświecać swoim blaskiem całą tę scenę. Podziwiam ruchy tego wściekłego oręża; wiesz, jak ja lubię ładne rzeczy!... Naturalnie, zaczynam potem rozpoznawać rękę robiącą szpadą i osobę, do której ta ręka należy. Nakoniec, pośród bitwy i krzyków, rozpoznaję człowieka, i widzę... widzę bohatera, a! królowo! Ajaxa Telamona. Słyszę głos... głos stentora. Wpadam w uwielbienie, lękam się, drżę przy każdem cięciu, grożącem mu, przy każdym zamachu jego szpady; kwadrans czułam jakieś wzruszenie, którego do tej chwili nie doświadczałam, którego istnienia nie przeczuwałam nawet. Oniemiałam, zaledwie już mogłam oddychać; nagle mój bohater zniknął.
— Jakto?
— Pod kamieniem, którym rzuciła na niego jakaś staruszka; wtedy, tak jak Cyrus, odzyskałam mowę i Zaczęłam wołać: „Na pomoc, na po-