mierzał, po chwili wahani i udał się do pani do Sauve.
Dworzanie, spostrzegłszy, że król Nawarry, którego łatwość zakochania się była już im wiadomą, zbliża się do pięknej Karoliny, nie śmieli przeszkodzić ich spotkaniu; grzecznie się więc oddalili. i właśnie wtedy, kiedy Małgorzata i książę Gwizyusz zamieniali z sobą kilka wyrazów łacińskich, Henryk, znalazłszy się przy pani de Sauve, zaczął z nią rozmowę po francusku, gaskońskiem wprawdzie narzeczem, lecz daleko mniej tajemniczą.
— A!... kochana przyjaciółko — rzekł Henryk — nareszcie zjawiłaś się, i to właśnie wówczas, kiedy mi powiedziano, że jesteś słabą, i kiedy rudzieję oglądania cię już zupełnie straciłem.
— Czy nie raczy Wasza królewska mość przekonywać mnie — odpowiedziała pani de Sauve — że go wiele kosztowało rozstanie się z tą nadzieją?...
— Oh!.. na Boga, spodziewam się, że to widoczne — odparł Bearneńczyk. — Czyż jeszcze pani nic wie, że jesteś mojem słońcem we dnie, a gwiazdą w nocy? Teraz nawet zdawało mi się, że jestem pogrążony w głębokiej ciemności; nagle przy twojem zjawieniu się, wszystko naraz zajaśniało światłem.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/29
Ta strona została przepisana.