Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/293

Ta strona została przepisana.

— Na to jest tylko jeden sposób — mówiła dalej księżna.
— Jakiż?
— Zobaczyć go przez dziurkę od klucza.
— Dobrze! prowadź mnie więc.
Księżna wzięła Małgorzatę za rękę, poprowadziła ją do drzwi osłonionych dywanem, uklękła i przyłożyła oko do zamku, w którym nie było klucza.
— Właśnie — rzekła — widać go, — siedzi twarzą obrócony w tę stronę. Patrz.
Małgorzata zastąpiła miejsce księżnej i z kolei spojrzała przez dziurkę od klucza.
Coconnas siedział przed bogato zastawionym stołem i nie zważając na rany, — jadł doskonale.
— A! mój Boże!... — zawołała Małgorzata, odskoczywszy w tył.
— Cóż tam takiego?... — zapytała zdziwiona księżna.
— Niepodobna! Nie! O! na mą duszę! to on sam!
— Kto taki?
— Tss!... — mruknęła Małgorzata, wstając i chwytając księżnę za rękę.
— To ten sam co chciał zabić mego hugonota, wpadł za nim aż do mego pokoju, zranił go nawet w moich rękach.