Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/305

Ta strona została przepisana.

wiedziała — nie śmiem więc uczynić ci przełożenia, na które bezwątpienia się nie zgodzisz.
La Mole wstał, postąpił krok naprzód, i chciał ukłonić się na znak gotowości w wypełnieniu danych mu rozkazów, lecz ból palący, silny, przenikający, wycisnął łzę z jego oczu; czując, że może upaść, schwycił się za firankę.
— Widzisz więc — zawołała Małgorzata, poskoczywszy ku niemu i przyjmując go w swoje objęcia — widzisz, że jeszcze nie możesz obejść się bez mojej pomocy.
Uśmiech zaledwie dostrzeżony przemknął po ustach La Mola.
— O! tak — szepnął, jak bez powietrza, którem oddycham, jak bez światła, za pośrednictwem którego widzę.
W tej chwili dało się słyszeć trzykrotne pukanie we drzwi.
— Słyszysz, pani?... — zawołała strwożona Gillonna.
— Już!... — poszepnęła Małgorzata.
— Czy mam otworzyć?
— Zaczekaj. Może to król Nawarry.
— O! pani!... — zawołał La Mole, któremu po usłyszeniu słów królowej, wymówionych tak cicho, że tylko Gillonna powinna je była słyszeć,