Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/306

Ta strona została przepisana.

powróciły wszystkie siły. — Pani! błagam cię na kolanach, pozwól mi wyjść żywym lub umarłym. Pani! miej litość nademną! O! nic mi nie odpowiadasz. Dobrze więc! zacznę mówić, a wtedy spodziewam się, że mnie pani wypędzisz.
— Milcz nieszczęśliwy!... — zawołała Małgorzata, znajdująca wielką rozkosz w słuchaniu wyrzutów młodzieńca. — Milcz pan!
— Pani!... — odparł La Mole — powtarzam ci, że w tym gabinecie wszystko słychać. O! nie zmuszaj mnie pani, umrzeć śmiercią, jakiejby nawet najokropniejszy kat nie mógł wymyśleń.
— Milczenie! milczenie!... — powiedziała Małgorzata.
— O! pani, więc niemasz litości, nie chcesz mnie słuchać, nie chcesz mnie nawet zrozumieć. Wiedz, że cię ko....
— Milczenie, mówię panu!... — przerwała Małgorzata, zatykając usta młodzieńca, delikatną i pachnącą rączką, a którą La Mole schwycił, i dotknął drżącemi usty.
— Lecz... — szepnął La Mole.
— Lecz zamilcz już raz, moje dziecię! Jak śmiesz nie słuchać swojej królowej.
Następnie, szybko wyszła z gabinetu, zam-