Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/310

Ta strona została przepisana.

steśmy tylko sprzymierzeńcami; gdybyś pani chciała być naraz i moim sprzymierzeńcem... i...
— I żoną, nieprawdaż, Najjaśniejszy panie?
— Na honor, tak... i moją, żoną.
— Wtedy?
— Wtedy, byłoby co innego: może starałbym się nawet zostać królem hugouotów, jak oni mówią... Teraz... muszę się zadawalać swojem życiem.
Małgorzata spojrzała na Henryka tak dziwnym wzrokiem, że w umyśle mniej przenikliwym niż króla Nawarry, wzrok ten mógłby obudzić podejrzenie.
— I czy jesteś, Najjaśniejszy panie pewnym, że cel swój osiągniesz?
— Prawie — odpowiedział Henryk — pani wiesz, że teraz niczego nie można być pewnym.
— W rzeczy samej — rzekła Małgorzata — Wasza królewska mość okazujesz tyle umiarkowania i obojętności dla rzeczy nawet interesujących, że gdy zrzekniesz się korony i zmienisz nawet religię, sprawiedliwie mogą się spodziewać, że się zrzeczesz i związku z książną Francuską.
W słowach tych mieściło się tak głębokie znaczenie, że Henryk zadrżał pomimowolnie.