Ta strona została przepisana.
już był czas po temu; klucz obrócił się w zamku. Katarzyna miała klucze, otwierające wszystkie drzwi w całym Luwrze.
— Kto tam? — zawołała Małgorzata, gdy tymczasem Katarzyna rozstawiała u drzwi czterech, towarzyszących jej zwykle dworzan.
Małgorzata, jakby przelękniona tak niespodziewanem wejściem do jej sypialni, zerwała się z łóżka, i w białym negliżu ukazała się z po za kotary. A zobaczywszy Katarzynę, zbliżyła się do niej z tak dobrze udanem zadziwieniem, że nawet wychowankę Florencyi oszukała, i ucałowała z szacunkiem rękę swej matki.