Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/321

Ta strona została przepisana.

chodź, chodź ze mną, ten klucz otwiera drzwi od pokojów pani de Sauve; zaraz się przekonasz...
— O! mów pani ciszej, ciszej, błagam cię! — powiedziała Małgorzata. — Pani nietylko się mylisz, lecz jeszcze...
— Cóż takiego?
— Obudzisz pani mego męża.
Przy tych słowach, Małgorzata powstała z rozkosznym wdziękiem, pozwalając igrać rozpiętej nocnej sukni, której krótkie rękawy dawały widzieć cudowne kontury ramienia i rękę prawdziwie królewską, wzięła kandelabr z różowemi świecami i, odrzuciwszy kotarę łóżka, uśmiechając się wkazała matce paluszkiem, szlachetny profil, czarne włosy i usta na pół otwarte króla Nawarry, który zdawał się być pogrążonym w głębokim śnie.
Blada, z błędnym wzrokiem, z ciałem, przegiętem w tył, jak gdyby przepaść otworzyła się przed jej stopy, Katarzyna nie krzyknęła, lecz wydała jęk głuchy.
— Widzisz, pani — rzekła Małgorzata — że pozwalasz obrażać swe uszy niesłusznemi potwarzami.
Katarzyna rzuciła okiem na Małgorzatę a następnie na Henryka.
Łączyła ona w myśli, to blade i wilgotne