Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/323

Ta strona została przepisana.

— A! pani, a! Małgorzato! jakim sposobem zdołam ci się wywdzięczyć?...
I Henryk zaczął okrywać jej rękę pocałunkami, które nieznacznie zaczęły się zbliżać do ramion młodej kobiety.
— Najjaśniejszy panie! — powiedziała Małgorzata, zwolna się usuwając.
— Czyż zapomniałeś, że w tejże samej chwil, biedna kobieta, której jesteś winien życie, cierpi za ciebie? Pani de Sauve — dodała po cichu — zrobiła ci ofiarę ze swej zazdrości, i przysłała cię do mnie; ofiarując zaś swą zazdrość, być może, składa na ofiarę i życie; wszak wiesz lepiej, niżeli kto inny, Najjaśniejszy panie, jak gniew mej matki jest straszny.
Henryk zadrżał i powstał, zamierzając wyjść.
— O! lecz niema się czego lękać — dodała Małgorzata z zachwycającą kokieteryą.
— Klucz został ci wręczony bez niczyjej namowy, i mogą sobie pomyśleć, że dzisiaj raczyłeś mnie przełożyć nad inną.
— Ja ciebie zawsze przekładam, Małgorzato; gdybyś tylko chciała zapomnieć...
— Mów ciszej, Najjaśniejszy panie, ciszej — przerwała mu królowa, parodiując słowa, zaledwie przed dziesięciu minutami powiedziane przez nią królowej-matce — słyszą cię z gabinetu, a po-