domowych, szabla rajtara nie pozostawiła na nim szramy, zupełnie podobnej do szramy jeźdźca.
Jednak, zadowolony ze swego konia, również jak i z samego siebie, szlachcic ten, którego czytelnicy bez wątpienia z łatwością poznali, siedział na swym rumaku kwadrans pierwej, aniżeli s wszyscy. Na podwórcu pałacu dało się słyszeć rżenie konia, na które odpowiadało: „kroćset dyabłów”, wymawiane we wszystkich tonach, w miarę tego jak jeździec poskramiał rumaka. W kilka minut, koń zupełnie poskromiony, uznał nad sobą władzę, przynależną swemu jeźdźcowi, zwycięztwo jednak nie było otrzymane bez hałasu; hałas zaś ten, (jeździec bezwątpienia liczył na niego) sprowadzi! do okna damę, której nasz poskramiacz złożył głęboki ukłon, w zamian czego przesłano mu uśmiech czarodziejski.
W pięć minut później pani de Nevers rozkazała zawołać swego intendenta.
— Panie!... — zapytała — czy pan hrabia Annibal de Coconnas już jadł śniadanie.
— Już, pani — odpowiedział marszałek — dziś rano jadł nawet z większym niż zwykle apetytem.
— Dobrze, panie — rzekła księżna.
Następnie zwróciła się do swego pierwszego dworzanina.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/360
Ta strona została przepisana.