Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/366

Ta strona została przepisana.

się tego obawiać. Mój hugonot jest dobrym chłopcem, dobrym jak gołąb, a nie jak kania; grucha, a nie zabija. Ale wiesz co? — dodała Małgorzata tonem niepodobnym do oddania i zlekka ściągając ramionami, sądziliśmy, że on hugonot, a on bramin i jego religia zabrania mu przelewania krwi.
— Lecz gdzież jest książę d’Alençon? — zapytała Henrieta — nie widzę go.
— Bezwątpienia dogoni nas; dzisiaj zrana bolały go oczy, chciał więc pozostać; lecz, jak ci wiadomo, on ujmuje się za hugonotami dlatego tylko, ażeby się sprzeciwiać swoim braciom: Karolowi i Henrykowi; lecz zwrócono jego uwagę na to, że król nieobecność jego mógłby sobie wytłumaczyć bardzo źle, postanowił zatem pojechać. Lecz czy słyszysz okrzyki? To pewnie wyjeżdża on z bramy Montmartre.
— Tak, to on, poznaję go — powiedziała Henrieta. — A! jak dziś pięknie wygląda. Od niejakiego czasu bardzo zajmuje się swoim ubiorem, musi być zakochany. Patrz, jak to dobrze być księciem z krwi królewskiej, pędzi jak wicher i wszyscy mu ustępują z drogi.
— Prawda — odrzekła Małgorzata śmiejąc się — podepcze nas, Boże zmiłuj się nademną! Roz-