Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/378

Ta strona została przepisana.

jąc gwałtownym śmiechem — pan nawróciłeś się. O! niema co mówić, postąpiłeś pan bardzo zręcznie.
— Panie!... — odparł La Mole poważnie i grzecznie — uczyniłem ślub, że jeżeli nie zginę podczas rzezi, dobrze ci znanej, to się nawrócę.
— Hrabio!... — powiedział piemontczyk — uczyniłeś ślub bardzo rozsądny; winszuję ci, lecz czy czasem nie uczyniłeś jeszcze jakiego innego ślubu?
— Owszem, panie, uczyniłem jeszcze drugi — odpowiedział La Mole z zupełnym spokojem.
— Jakiż?... — zapytał Coconnas.
— Powiesić pana tu... wysoko... patrz pan! obok admirała... oto na tym. małym gwoździu, który zdaję się z niecierpliwością pana oczekiwać.
— Jakto?... — powiedział Coconnas — mnie powiesić żywcem?
— Nie, panie, przebiwszy cię pierwej szpadą.
Coconnas zesiniał; jego zielone oczy ciskały błyskawice.
— Patrz pan — powiedział szyderczo — czy na tym haku?