Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/379

Ta strona została przepisana.

— Na tym... — odrzekł La Mole.
— Jeszcześ ty nie urósł, mój mały panie — powiedział Coconnas.
— To nic nie szkodzi; dostanę do tego haka po pańskim ogromnym koniu, mój ty wielki morderco ludzi — odparł La Mole.
— Czy sądzisz, kochany panie Annibalu de Coconnas, że można bezkarnie mordować ludzi, jedynie pod tym szlachetnym pozorem iż jest ich stu na jednego? o nie! Z wielkiem ukontentowaniem wsadziłbym ci w twój szkaradny łeb, mój panie, kulkę pistoletową; lecz chybiłbym, ponieważ jeszcze drży mi ręka, pokaleczona twojemi nieszlachetnemi pchnięciami z tyłu.
— W mój szkaradny łeb!... — wrzasnął Coconnas, zeskakując z konia. — Zsiądź! zsiądź hrabio! rozprawimy się żelazem.
I dobył szpady.
— Zdaje się, że twój hugonot nazwał jego głowę, szkaradnym łbem — szepnęła do ucha Małgorzaty księżna de Nevers — czyż on i dla ciebie brzydki?
— Zachwycający!... — odpowiedziała Małgorzata z uśmiechem — lecz patrz, pan de La Mole z wściekłości nie wie co mu odpowiedzieć; cicho, uważajmy.