Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/381

Ta strona została przepisana.

się podobnie, jak z synami i krewnymi Mercandon’a.
— A! jakże teraz są piękni — rzekła Małgorzata — patrz! zdaje się, że zioną, ogniem.
W samej rzeczy, walka zaczęta wśród żartów i drwin, stała się milczącą, skoro tylko skrzyżowały się żelaza zapaśników.
Obaj nie dowierzali swoim siłom, i każdy z nich, przy najmniejszem poruszeniu żywszem, mimowolnie wydawał jęk bolesny, jaki dawna rana wyrywała mu z piersi.
Zresztą, La Mole z na w pół otwartemi usty, zaciśnięteini zębami i stale utkwionemi oczyma w swego przeciwnika, nieznacznie wysuwał się naprzód.
Coconnas, znalazłszy w nim dobrego szermierza, ciągle cofać się był zmuszonym.
Tym sposobem, obaj zbliżyli się do parowu, z którego drugiej strony znajdowali się widzowie. Tutaj, jak gdyby wsteczne cofanie się było wypadkiem chęci zbliżenia się do swej damy, Coconnas zatrzymał się, a wytrzymawszy cokolwiek za śmiałe natarcie La Mola, ciął go z szybkością błyskawicy.
Wkrótce na biały kaftan atłasowy, wystąpiła czerwona plama, szybko się rozszerzająca.