Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/388

Ta strona została przepisana.

swego nieprzyjaciela, jużto zamglonym, jużto strasznym a zawsze grożącym wzrokiem.
W ognistym umyśle piemontczyka, rzeczywistość strasznie się mieszała z fantastycznemi myślami.
La Mole był dla niego umarłym, dwakroć umarłym, pomimo to wszystko widział, że cień La Mola leży na łożu; potem widział, jak ten cień wstał, jak ten cień chodzi i — o zgrozo!... zbliża się do jego łoża.
Cień, przed którym Coconnas gotów był zagrzebać się w otchłaniach piekielnych przystąpił do niego, zatrzymał się przy wezgłowiu i wlepił weń swój wzrok.
Wzrok ten wyrażał nawet dla niego współczucie, lecz Coconnas wziął go za naigrawanie szatana.
Wtedy, w duszy piemontczyka, cierpiącej katusze, większe bezwątpienia jak ciało, wyrobiła się myśl zemsty.
Coconnas zaczął przemyśliwać, jakimby sposobem dostać jakiejkolwiek broni, którąby mógł przebić cień lub ciało nieustannie go dręczącego nieprzyjaciela.
Jego ubranie leżało na krześle, lecz ponieważ całe było zbluzgane krwią, uznano za właściwe usunąć widok krwi z przed oczu rannego.