Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/392

Ta strona została przepisana.

— O!. — ho, mruknął — kontrakcja muskułów. Niema ani chwili czasu do stracenia. Dziś wieczorem przyślę lekarstwo, które chory wypije w trzech dozach. Pierwszą o północy, drugą w godzinę później, a trzecią we dwie godziny.
— Dobrze.
— Lecz któż będzie mu podawał te lekarstwo?
— Ja to biorę na siebie.
— Jakto, pan hrabia sam?
— Tak.
— Dajesz mi pan słowo honoru?
— Daję słowo honoru!
— A gdyby jaki lekarz zechciał wziąć choćby kropelkę, ażeby z rozbioru, dociec mógł części składowych dekoktu?
— W takim razie wyleję go do ostatniej kropli.
— Ręczysz mi, hrabio, słowem honoru?
— Przysięgam.
— Lecz przez kogo mam przysłać lekarstwo?
— Przez kogo chcesz.
— Ale mój posłaniec...
— Cóż?