Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/394

Ta strona została przepisana.

czni; wcalebym się więc nie dziwił, gdyby hrabia Coconnas wyzdrowiawszy, ani pomyślał o mnie.
— Dobrze! dobrze! — powiedział La Mole uśmiechając się z kolei — w takim razie, ja pomogę jego pamięci.
— Niech i tak będzie! we dwie godziny przyślę lekarstwo.
— Do widzenia.
— Co pan mówisz?
— Do widzenia.
Nieznajomy uśmiechnął się.
— Ja, mam zawsze zwyczaj mówić: „do widzenia.” Do widzenia więc, panie de La Mole, za dwie godziny będzie lekarstwo. Pamiętaj pan, niech ranny zażyje lekarstwo w trzech dozach: o północy, a następne dwie, co godzinę.
Przy tych słowach wyszedł.
La Mole znowu został sam na sam z hrabią de Coconnas.
Coconnas słyszał całą tę rozmowę, lecz nic z niej nie zrozumiał; do jego uszu dolatywały tylko słowa bez związku.
Z całej rozmowy, piemontczykowi utkwił w pamięci jeden tylko wyraz: „Północ”.
Coconnas nie przestawał uważnie spoglądać