ku nie mogli, co jednakże nie przeszkodziło księciu Gwizyuszowi zejść odważnie do fosy.
W tejże chwili w otwieranem oknie dał się słyszeć szelest. Chociaż okno to opatrzone było kratą żelazną, jednakże jakaś ręka wyjęła z niej poprzednio wyłamany drążek i spuściła tym otworem sznurek jedwabny.
— Czy to ty, Gillonno?... — zapytał książę cichym głosem.
— Tak — odpowiedział jeszcze ciszej kobiecy głos.
— A Małgorzata?
— Oczekuje na Waszą książęcą mość.
Po tych słowach, książę dał znak swojemu paziowi, który natychmiast wydobył z pod płaszcza małą drabinkę sznurową i jeden jej koniec przywiązał do spuszczonego sznuru.
Gillonna, pociągnąwszy drabinkę do siebie, mocno ją przy wiązała; wtedy książę, poprawiwszy szpady, zaczął odbywać przeprawę, która jak zwykle udała się szczęśliwie.
Po jego wejściu, pręt wyjęty powrócił na swe właściwe miejsce, okno się zamknęło, a paź przekopany, że książę szczęśliwie dostał się do Luwru, owinął się w płaszcz i położył w fosie na murawie, w cieniu, rzuconym od ściany.
Noc była ciemna; z przepełnionych elektry-
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/40
Ta strona została przepisana.