Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/401

Ta strona została przepisana.

ną w sercach ludzkich, że nie zważając na niedorzeczność podobnych myśli, Coconnas i La Mole nie przestawali mieć nadziei.
Nareszcie obydwaj, w miarę polepszania się zdrowia, zaczęli więcej dbać o swą powierzchowność.
Każdy, nawet najmniej obojętny dla swoich fizycznych przymiotów, w niektórych okolicznościach zwraca swe nieme zapytania do zwierciadła, i zamieniwszy z niem tysiące znaków, odchodzi nareszcie od tego dziwnego powiernika, bardzo zadowolony ze swej rozmowy.
Nasi zaś bohaterowie, nie byli wcale z rzędu tych ludzi, którymby zwierciadło czyniło gorzkie wyrzuty.
La Mole, chudy, blady, wiele miał szlachetności w swej powierzchowności.
Coconnas, wysoki, dobrze zbudowany, ciemnej cery, przedstawiał uosobioną siłę.
Nawet choroba nie była dla niego bez korzyści.
Cokolwiek schudł i pobladł; nakoniec wielka blizna, która go dręczyła niejakiem podobieństwem do tęczy, zniknęła. Bezwątpienia, zniknięcie jej było przepowiednią długiego szeregu spokojnych dni i nocy.
Czułe starania nie przestawały otaczać ran-