Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/408

Ta strona została przepisana.

my — jestem mistrz Caboche, kat miejski Paryża...
— A!... — zawołał Coconnas, cofając rękę.
— A widzisz pan!... — rzekł mistrz Caboche.
— Nie! dotknę się twojej ręki, albo niech mnie wszyscy dyabli porwą! Podaj mi rękę...
— Czy na prawdę?
— No tak, całą rękę.
— Oto jest!
— Otwórz ją jeszcze bardziej... jeszcze... o tak... dobrze!...
Coconnas sięgnął do kieszeni po garść złota, przeznaczonego dla nieznajomego lekarza, i wsypał mu go w rękę.
— Ręka podana mi bez pieniędzy, byłaby dla mnie przyjemniejszą — powiedział Caboche, potrząsając głową — nie zbywa mi na złocie, lecz na rękach, któreby chciały moją uścisnąć. Ale niech i tak będzie! Oby ci, szanowny panie, Bóg pobłogosławił!
— A więc, mój przyjacielu — rzekł Coconnas, z ciekawością spoglądając na kata — to ty jesteś, który krzyżujesz, łamiesz kości, zdejmujesz głowy. A! bardzo jestem zadowolony, żem z tobą zabrał znajomość.
— Mój panie — powiedział Caboche — ja