Następnie, zwróciwszy się do nowej Artemizy, powiedział:
— Pani, jesteśmy znani biednemu panu La Hurière. Zostawiliśmy tutaj dwa konie i dwa zawiniątka; prosimy o ich wydanie.
— Panowie!... — odpowiedziała gospodyni domu po krótkim przeciągu czasu, w którym sobie chciała przypomnieć ich twarze — nie mam honoru was znać; lecz jeżeli chcecie, rozkażę zawołać męża. Grzegorzu, zawołaj tu pana.
Grzegorz wyszedł z pierwszej kuchni, ogólnego pandemonium, do drugiej, która służyła za laboratoryum i gdzie La Hurière za życia, przyprawiał potrawy, uważane przez niego za godne jego osobistego trudu.
— Niech dyabli porwą!... — powiedział z cicha Coconnas — bardzo mię to dziwi, że wszyscy się tu weselą, zamiast coby mieli płakać. Biedny La Hurière!
— Chciał mnie zamordować — rzekł La Mole — lecz odpuszczam mu to z całego serca.
Zaledwie La Mole wymówił te słowa, kiedy nagle, człowiek z rondelkiem w ręku, mieszając w nim drewnianą łyżką przyrumienioną cebulkę, wyszedł naprzeciwko nich.
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/412
Ta strona została przepisana.