Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/413

Ta strona została przepisana.

La Mole i Coconnas krzyknęli z zadziwienia.
Człowiek, który na ten krzyk podniósł głowę, odpowiedział nań podobnymże krzykiem, i wypuścił z rąk rondelek.
In nomine patris — zawołał człowiek, machając łyżką jakby kropidłem — et Filii, et Spiritus Sancti.
— La Hurière — jednogłośnie zawołali obaj przyjaciele.
— Pan de Coconnas i pan de La Mole! — zawołał La Hurière.
— Więc nie zginąłeś?... — zapytał Coconnas.
— I pan jeszcze żyjesz? — zapytał oberżysta.
— Wszak widziałem, jak upadłeś — odpowiedział Coconnas — słyszałem, jak kula zgruchotała ci coś, nie wiem z pewnością, co. Pozostawiłem cię, nurzającego się we krwi, a krew płynęła ci z nosa, ust, nawet z oczu.
— Jest to święta prawda, panie de Coconnas, lecz uderzenie, które pan słyszałeś, było to uderzenie kuli w szyszak, o który, szczęście, że się spłaszczyła, lecz z tem wszystkiem uderzenie było silne, a na dowód tego — dodał La Hurière, zdejmując czapkę i pokazując swą głowę, łysą