Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/414

Ta strona została przepisana.

jak kolano — widziecie ponowie, nie pozostał mi ani jeden włosek.
Dwaj młodzi ludzie zaczęli się śmiać do rozpuku, zobaczywszy te śmieszną, figurę.
— Ah!.. ah!.. panowie się śmiejecie — powiedział La Hurière, nabierając otuchy. — Więc nie macie żadnych złych zamiarów?
— No, a ty La Hurière, czyś się już wyleczył z chętki do wojowania?
— Tak panowie, już, i teraz...
— Cóż teraz?
— Teraz postanowiłem sobie, nie widzieć innego ognia, oprócz ognia mojej kuchni.
— Doskonale! — zawołał Coconnas. — Otóż to jest, co się nazywa być roztropnym. Lecz — dodał piemontczyk — zostawiliśmy tutaj w stajni dwa konie, a w pokoju dwa zawiniątka.
— A!., do dyabła!.. — mruknął oberżysta, drapiąc się za ucho.
— No i cóż?
— Dwa konie, pan mówisz?
— Tak, w stajni.
— I dwa zawiniątka?
— Tak, w stancyi.
— Otóż, widzisz pan... wszak pan sądziłeś, żem umarł, nieprawdaż?...
— Bezwątpienia.