— Przyznaj więc pan, że skoro sam mogłeś się omylić, i ja również mogłem się omylić?
— Myśląc, żeśmy umarli. Jesteś bardzo szczery.
— To, to właśnie!... widzisz pan, otóż, ponieważ pan umarłeś bez testamentu... — mówił dalej La Hurière.
— No, więc cóż?
— Myślałem, lecz byłem w błędzie, jak się teraz o tem przekonywam...
— Cóż myślałeś, bardzo jestem ciekawy?..
— Oto myślałem, że po panu mogę odziedziczyć.
A! a! — zawołali jednogłośnie dwaj młodzi ludzie.
— Pomimo to wszystko, bardzo jestem zadowolony, że widzę panów żywych.
— Słowem, sprzedałeś nasze konie?.. — powiedział Coconnas.
— Tak, niestety! — rzekł La Hurière.
— A nasze tłomoczki? — dodał La Mole.
— O nie!.. tłomoczków nie sprzedałem — zawołał La Hurière — lecz tylko to, co się w nich znajdowało.
— Słuchaj no, La Mole — powiedział Coconnas — zdaje mi się, że to zuchwały łotr... Czy czasem nie wypadałoby go wypaproszyć?
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/415
Ta strona została przepisana.