biego de La Mole; rączka wcale nie starała się wydobyć z tego słodkiego uścisku.
Małgorzata nie przestawała się uśmiechać, lecz pani de Nevers, strwożona jeszcze niespodziewanem spotkaniem dwóch szlachciców, wcale się nie śmiała.
Księżna uczuła w sobie rodzącą się zazdrość; podług niej, Coconnas nie powinien był do tego stopnia zapominać o swoich interesach, zajmując się cudzemi!
La Mole spostrzegł zmarszczenie jej brwi, widział błyskawice w jej oku i nie zważając na swoje upojenie, pojął, jakie niebezpieczeństwo grozi jego przyjacielowi i przeniknął, co mu wypada czynić dla uratowania go.
Wstał, pozostawiając rękę Małgorzaty w ręku piemontczyka, potem zbliżył się do księżnej de Nevers i ukląkłszy, powiedział:
— O ty! najpiękniejsza i najgodniejsza uwielbienia kobieto; mówię do kobiet żyjących a nie do cieni — rzekł La Mole uśmiechając się i spoglądając na Małgorzatę. — Pozwól duszy ogołoconej ze wszystkiego ziemskiego, naprawić błąd osoby, dającej się powodować materyalną przyjaźnią.
Pan de Coconnas, jak pani wiesz, jest człowiekiem stałym i śmiałym, jest to ciało, może być,
Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/438
Ta strona została przepisana.