Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/454

Ta strona została przepisana.

— René — powiedziała Katarzyna — daj mi maści do rąk; właśnie mi jej zabrakło, wezmę ją więc ze sobą.
René wziął świecę i poszedł poszukać żądanej maści we właściwej szafeczce.
Lecz obróciwszy się szybko, spostrzegł, że Katarzyna prędkiem poruszeniem chwyciła jeden słoik i schowała go pod płaszcz.
René już był przyzwyczajony do kradzieży królowej-matki; udawał więc, że nic nie widział.
Podając jej żądaną maść obwiniętą w papierową kopertę, ozdobioną herbami Walezyuszów, rzeki:
— Proszę pani.
— Dziękuję ci, René — odpowiedziała Katarzyna.
Następnie, po kilku chwilach milczenia, dodała;
— Nie zanośże pani de Sauve opiatu prędzej, jak za ośm lub dziesięć dni; sama go pierwej spróbuję.
I zamierzała wyjść.
— Czy Wasza królewska mość życzysz sobie ażebym ją odprowadził.
— Odprowadzisz mnie tylko do końca mostu. Moi dworzanie czekają na mnie z lektyką.