Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/47

Ta strona została przepisana.

— Czyś oszalał? wejdź, wejdź, mówię ci; ja za wszystko odpowiadam.
Po tych słowach książę wszedł do gabinetu.
Zaledwie drzwi za nim się zamknęły, król Nawarry stanął we drzwiach, uśmiechając się.
Towarzyszyło mu dwóch paziów, niosących w dwóch kandelabrach ośm z różowego wosku świec.
Małgorzata pokryła swoje pomieszanie, oddając mu głęboki ukłon.
— Cóż to, pani jeszcze nie śpisz?... — zapytał król, a na twarzy jego malowała się radość i szczerość.
— Czy na mnie pani oczekiwałaś?
— Nie — odpowiedziała Małgorzata — wszak Wasza królewska mość jeszcze wczoraj mi oświadczyłeś, że nasze małżeństwo jest tylko politycznym związkiem i że nie mam żadnych innych obowiązków względem niego.
— Niech i tak będzie; z tem wszystkiem to nie przeszkadza nam do wzajemnego porozumienia.
— Gillono, zamknij drzwi i zostaw nas samych.
Małgorzata powstała i wyciągnęła rękę, jakby rozkazując paziom, ażeby nie wychodzili.