Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/470

Ta strona została przepisana.

coś dziwnego, i że jakaś walka toczy się w umyśle perfumiarza.
Zwrócił się więc ku niemu, i cały pozostając w cieniu, gdy tymczasem twarz Florentczyka pozostała w świetle, rzekł:
— Ty tutaj, René, o tej godzinie?
— Czy mam nieszczęście przeszkadzać Waszej królewskiej mości?... — zapytał perfumiarz, chcąc wyjść.
— Nie. Lecz chciałbym się dowiedzieć o jednej rzeczy.
— O jakiej, Najjaśniejszy panie?
— Czyś wiedział, że mnie tutaj zastaniesz?
— Byłem tego pewny.
— A więc szukałeś mnie?
— Jestem bardzo zadowolony, żem znalazł tutaj Waszą królewską mość.
— Czy masz mi co do powiedzenia?... — zapytał Henryk.
— Być może, Najjaśniejszy panie — odpowiedział René.
Karolina zarumieniła się, obawiała się bowiem, czy czasem René nie zamyśla odkryć jej poprzedniego postępowania względem Henryka; udała więc, że zupełnie oddana swej toalecie, nic nie słyszy; nagle przerywając ich rozmowę: