Strona:PL A Dumas Królowa Margot.djvu/471

Ta strona została przepisana.

— A! w samej rzeczy, René — zawołała otwierając słoiczek z opiatem — jesteś człowiekiem zachwycającym, co za przepyszny kolor tej pomady! dobrze żeś przyszedł, chcę w twojej obecności oddać cześć twemu nowemu wynalazkowi.
I wzięła na koniec paluszka cokolwiek różowej maści, chcąc nią posmarować usta.
René zadrżał.
Baronowa uśmiechając się, zbliżyła palec do ust.
René zbladł.
Henryk ciągle stojąc w cieniu, nie stracił ani jednego z tych wzruszeń perfumiarza.
Ręka Karoliny już tylko co miała się dotknąć ust, gdy nagle René schwycił ją za ramię właśnie w tejże chwili, kiedy Henryk zerwał się z sofy w tym samym zamiarze.
Henryk pocichu usiadł napowrót.
— Zaczekaj pani chwilkę — powiedział René, uśmiechając się z przymusem — nie należy używać tego opiatu bez poprzednich objaśnień.
— A któż mi poda te objaśnienia?
— Ja.
— Kiedy?
— Natychmiast, skoro tylko powiem Jego królewskiej mości królowi Nawarry to, com mu miał powiedzieć.